poniedziałek, 19 lipca 2010

Essie Resort Collection. O wakacjach slów kilka...

Resort. Już sama nazwa tej kolekcji przenosi nas w egzotyczny kurort. W moim przypadku do Warny. W starej części miasta jest dom, również stary, drewniany ale z murowaną podbudówką. Dom nie jest duży - kilka sypialni, dwie łazienki, kuchnia otwarta na pokój dzienny i spiżarnia - kiedyś pełna gołąbków w liściach winogron, mięsa na kebabcze, sera sirene czy małych, surowych szprotek. Zawsze było też w spiżarce piwo i wino. I rakija, pędzona w murowanej piwnicy.

A po drugiej stronie ulicy zaczynała się dzika plaża. Zaraz za cerkwią i małym bazarem (na którym sprzedawano najlepszą bozę w mieście). Plaża dzika, znana tylko mieszkańcom. Plaża o piasku tak białym, jak śnieg. Morze było w tamtym miejscu turkusowe.

I chociaż bywam w tym domu przynajmniej raz do roku to już nic nie jest takie samo. Plaży już nie ma, jest plac budowy. Cerkiew się sypie a bazar został zmieciony z powierzchni ziemi. Nad starą częścią miasta górują hotele a starsi mieszkańcy dzielnicy z niedowierzaniem kręcą głowami. Co to się porobiło...

Resort Collection to kolory wakacji z mojego dzieciństwa. Żywe, piękne, prawdziwe. Nic dziwnego, że chciałam mieć te lakiery od kiedy tylko zdjęcia promocyjne ujrzały światło dzienne ;)


W rzeczywistości kolory są ładniejsze. Zwłaszcza Turquoise&Caicos to cudeńko.


A na koniec jeszcze Funny Picture of the Day. Bo się uśmiałam :D

4 komentarze:

MariaAntonina pisze...

Trochę nie na temat ale mmm...Łza się w oku kręci. Opisałaś moje magiczne wakacje w Warnie, zdążyłam ją "poznać" zanim zamieniła się w plac budowy. Naszym przewodnikiem była koleżanka która w centrum dorastała, poznaliśmy plaże i miejsca znane tylko miejscowym.
Jej Rodzina mieszka teraz dalej od centrum za to z tarasu jest niesamowity widok na to turkusowe morze, dzięki ich uprzejmości poznałam smaki domowej kuchni, prawdziwej banicy i pieczonej faszerowanej papryki...
Dwa lata później ci sami przemili ludzie, to samo pyszne jedzenie tylko "już nie ma dzikich plaż"...od tego czasu jestem bułgarofilką ;-)a w barku stoi rakija tylko, że ona tu nie smakuje tak jak tam ;)

Lily pisze...

MarioAntonino ja jestem w połowie Bułgarką :D Moja mama wychowywała się w Sofii ale rodzina dziadka pochodzi z Warny właśnie i tam mamy dom. Warna to cudne miasto a Bułgaria to cudny kraj. Szkoda tylko, że wszystkie, wszystkie nadmorskie miasteczka zamieniają się w hotelowe noclegownie. Dobrze, że starówka w Nesebyrze jeszcze nietknięta.

MariaAntonina pisze...

Tego że masz bułgarską krew to się domyślałam wcześniej ;)) (kiedy mówiłaś o południowych korzeniach Mamy).Mam grupkę znajomych Bułgarów i pół-Bułgarów po studiach zostali i na stałe mieszkają w Polsce ale baterie ładują na wakacjach zawsze w Bułgarii.
Neseber jest wpisany na Światową listę i jest pod ochroną UNESCO-na szczęście.

Lily pisze...

No na szczęście. Bo jak tylko przejeżdżam przez nową część to oczom nie wierzę - ile hoteli może powstać przez rok? Zdecydowanie za dużo. Ale w sumie ludzie tam z tego żyją, cała nadmorska Bułgaria to turyści.

Prześlij komentarz