niedziela, 10 października 2010

Matowe lakiery - czyli o co cho...

W zeszłym roku świat opanowały matowe lakiery. I to wszystko za sprawą OPI, które wypuściło na rynek najpopularniejsze swoje kolory w matowych wersjach. Świat oszalał, mat na paznokciach to był must have, absolutny. Jednak matowe lakiery są bardzo wymagające - uwidaczniają każdą najmniejszą niedoskonałość na paznokciu, każda niewielka bruzda wygląda jak Grand Canyon. Ich wadą jest też to, że trzeba je kłaść na gołą płytkę, bez bazy.

Czasami zastanawiam się, co kobiety (w tym i ja) widzą w matowych paznokciach. Płytka wygląda jak pomalowana farbą plakatową, bez połysku, bez głębi... Ale jednak ten mat ma coś w sobie. Ja sama matowe paznokcie uwielbiam. Dlaczego? Bo zwracają uwagę, są kontrowersyjne - słyszałam nie raz, że moje paznokcie pomalowane matowym lakierem są a) ohydne, b) obleśne, c) straszne. Ale ja to lubię.

Maty napaznokciowe dzielą się na satynę i mat. Satyna jest lekko matowa ale z widocznym, delikatnym połyskiem. A mat to mat, bez błysku. Mam maty kilku firm: L.A. Girl, OPI, Inglot, Catrice, Essence. Typowym matem spośród wyżej wymienionych jest OPI. Reszta to mniej lub bardziej delikatna satyna. Najbardziej satynowy jest Inglot, który nawet zaraz po pomalowaniu jest lekko błyszczący. L.A. Girl, Catrice i Essence to satynki, bardzo śliczne zresztą :D Wszystkie maty prócz OPI możecie obejrzeć na moim blogu, tutaj, tutaj, tutaj i tu. Nie ma matu, którego bym nie lubiła, chociaż Inglot jakoś mi nie leży - za wysoka cena jak na te jakość.



W tym szale na matowanie największe kosmetyczne firmy paznokciowe rzuciły na rynek coś, co jest moim paznokciowym wynalazkiem wszech czasów ;) Czyli topy matujące.  Dzięki tym cudom nie musimy już wybierać lakierów z ograniczonej kolorowo gamy, nie - możemy zmatować KAŻDY jeden lakier. Świetne, prawda? Do tej pory takie cuda były w ofercie Essie (Matte About You - mój ulubieniec) lub China Glaze (Matte Magic). Niedawno firma Essence poszła po rozum do głowy i także stworzyła swojego matownika (Matt Top Coat). Porównanie działania tych trzech preparatów tutaj :)

Poniżej wrzucam porównanie klasycznego Jacusia, Jacusia w macie i klasyka pociągniętego warstwą MAY. Najbardziej podoba mi się wersja klasyczna, później pociągnięta MAY i na końcu matowy YDKJ!. Pociągnięcie klasyka warstwą matowego topa sprawia, że mat jest idealnie gładki. No i nie musimy obawiać się, że lakier przebarwi nam płytkę, bo pod klasyczne lakiery możemy spokojnie kłaść bazę. Na tych zdjęciach widać, jak idealnie gładki mat daje preparat Essie :D


lewo-prawo: YDKJ! plus MAY, YDKJ! matte, YDKJ!, YDKJ! matte

lewo-prawo: YDKJ! plus MAY, YDKJ! matte, YDKJ!


Która wersja Jacusia Wam się najbardziej podoba? :D

15 komentarze:

MizzVintage pisze...

Nie mam ani jednego matowego lakieru i chyba mieć nigdy nie będę, jakoś do mnie nie przemawiają;)

Lily pisze...

Do mnie za to przemawiały od samego początku :D Wielbię moje matowniki, bo to naprawdę świetne wynalazki ;) Może warto się koło Essence chociażby zakręcić? 9 złotych nie majątek :D

barwy.wojenne pisze...

Bardzo podobają mi się maty, chociaż sama posiadam tylko jeen inglotowski róż, i rzeczywiście tak do końca matem ciężko go nazwać. Dlaczego pod maty nie należy kłaść bazy?

Lily pisze...

Bo według producentów lakiery tracą wtedy wszystkie swoje matowe właściwości :D

MARTA pisze...

Matowemu wykonczeniu MOWIE NIE! hehehe uwielbiam lakiery z polyskiem,i napewno nie ulegne modzie na matowe lakiery,sa takie smutne i bez wyrazu,na dodatek wogole nie dodaja uroku dloniom, NIE, NIE,NIE

Lily pisze...

Smutne na pewno nie są :D A wiesz jak ładnie brokaty wyglądają z warstwą matu? Mniam :D

barbarelle20 pisze...

Sama kiedyś tak mówiłam, że nigdy nie będę miała matowych paznokci.. no cóż, do pierwszego razu :D Nie noszę matów często, bo muszę mieć na nie ochotę, ale jak już mam to pieję z zachwytu ;)

PS. uwielbiam Twojego bloga :)

Lily pisze...

Ja pieję z zachwytu nad zmatowionymi brokatami/flakesami (Merry Midnight w macie to łomatkoboskoczęstochowsko... cudo :D). Chociaż zwykłe lakiery pociągam matem jak mi się mani nudzi - zawsze to jakieś urozmaicenie :D

Dziękuję, cieszą mnie takie słowa :)))

cammie pisze...

Lily, chyba jednak nie moja bajka ...

anu pisze...

ja uwielbiam. właśnie dzisiaj dorwałam matowy top coat z essence i zmatowiłam mój ulubiony lakier :) jaaamiii ;)

MariaAntonina pisze...

Ale kostropaty ten matowy Jacuś! a fuj ;)
MAY wypada nieporównywalnie lepiej.
Ja też uwielbiam maty, a te wszystkie 3-wymiarowe lakiery z drobinkami mmm...cacuszko.

Lily pisze...

MarioAntonino tak, kostropaty to dobre określenie :D Największą wadą matowych OPI jest to, że się nie poziomują i smużą strasznie. Dlatego nie lubię, wolę zmatować MAY :D

Ania pisze...

A to mnie zaskoczyłaś z tym, że nie powinno się ich kłaść na bazę. W sobotę otworzyłam matową Zoyę, położyłam na bazę (nie odżywkę, tylko bazę) i była matowa, bez żadnych zmian...

Inna sprawa, że po godzinie położyłam na niej błyszczącego topa, bo jednak nie mogłam się przekonać do tego matu (to nie była satyna, tylko pełny mat).

Za to schnięcie - marzenie (druga warstwa była sucha po 4 minutach...).

P4ulin3ck4 pisze...

Kochana! Uwielbiam Cię czytać! Choć mam matowy Top z Essence, to chyba dopiero po Twoim poscie się przekonam do jego użycia :)

Lily pisze...

smartshopperko ja te informacje wyczytałam na uloteczce dołączanej do matów OPI (chociaż przy zamszakach informacje są podobne - zero bazy i top coata :D). I tego się trzymam, chociaż testuję teraz bardzo fajną bazę, której w ogóle nie czuć na paznokciach, więc może i właściwości matów nie zniszczy :D

Paulina dzięki :* topa spróbuj, bo matowanie to fajna zabawa :D

Prześlij komentarz