poniedziałek, 20 września 2010

Boy, go get a rose for me!

Śliczny pudrowy róż z nutką liliowego fioletu. Ale formuła tego lakieru jest straszna. Lakier przypomina korektor albo farbę malarską, jest gęsty, masakrycznie smuży i zalewa skóry (więc z góry przepraszam za wszelkie niedociągnięcia na zdjęciach, starałam się jak mogłam...).
Kolor sam w sobie jest ładny, bardzo elegancki. Jeśli się Wam podoba i myślicie o zakupie - miejcie na uwadze jego wady (których jest zdecydowanie za dużo).

Nice shade, awful formula. Polish is thick, it smudges and my poor cuticles are pink painted because of it (so if you can see any imperfections on my photos - please, forgive me ;)) Argh!
Get a Rose 4 Me is pretty shade of powder pink with a hint of lilac. It's so chic :) If you like it and think about buying this shade - have on your mind that consistency of this polish reminds paintwork, and application is not a nice one :/



8 komentarze:

Anonimowy pisze...

Sliczny kolor ;) Poszukam go jak bede w H&M :D
I mam jeszcze pytanie odnosnie Seche Vite, duze opakowanie to szklana czy plastikowa butelka? Chce sobie zamowic, ale troche boje sie naszej poczty xD

Lily pisze...

Szklana :) Seche nie ma plastikowych butelek, nawet ta malutka jest szklana ;)

Lily pisze...

Aha, tylko to szkło jest dość grube, nie ma co się chyba poczty obawiać :D Ja większość lakierów dostaję drogą pocztową i jeszcze żaden mi się nie potłukł (a dwa dostałam kiedyś w zwykłej kopercie, zawinięte w woreczki, żadnych bąbelków, gąbki, nic - papier i folia -.-'

Unknown pisze...

I’m your new follower. Really like your blog! Maybe you could check out mine sometime: www.melaniesnailpolish.blogspot.com

MizzVintage pisze...

Zanim przeczytałam posta, spojrzałam na zdjęcia i pomyślałam sobie, jak Ty masz idealnie pomalowane paznokcie, więc to już świadczy o tym, że żadnych niedociągnięć nie widać. Stosujesz jakąś szczególną technikę podczas malowania?;)

Lily pisze...

MizzVintage raczej to już kwestia wprawy :D Ale zaczynam od środka płytki, do skórek staram się dojeżdżać pędzlem tak delikatnie. Jak się wyleje albo popapra to zbieram lakier wykałaczką a później doczyszczam pałeczką kosmetyczną zamoczoną w zmywaczu :)

MizzVintage pisze...

No to muszę powiedzieć, że wprawę masz nieziemską:D Ja mam zawsze największy problem z brzegami, nigdy nie mogę dojechać do końca i czasami wychodzą mi esy floresy;)

Lily pisze...

Polecam sposób z wykałaczką :D Zbiera nadmiar lakieru i wyrównuje esy floresy :D Mnie falbanki jeszcze czasami wychodzą, ale to raz i dwa i po problemie ;)))

Prześlij komentarz