High Roller czekał na testy od jakichś dwóch miesięcy. Wydawało mi się, że ta czerwień jest dość wtórna, więc jakoś do testów mi się nie spieszyło. I to był błąd. Bo ta czerwień jest przepiękna *.* Klasyka w najczystszym wydaniu. I jaka aplikacja była fantastyczna, mrau. Cudny pędzelek, taka jakby jelly konsystencja. Yum, yum, yum. Cudo :D
Na koniec kawał, który śmieszy mnie chyba od miesiąca.
Niektóre kobiety nie mają orgazmu. W czym tkwi problem?
Otóż problem tkwi tam gdzie powinien, jednak trzeba nim jeszcze umiejętnie poruszać.
Tym optymistycznym akcentem żegnam się :D Do jutra :)))
wtorek, 5 października 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
High Roller widnieje na mojej wish-liście od niedawna, jednak, jak tak dalej pójdzie to przez Twój blog (jak i inne) lista lakierowa wydłuży się o xxx pozycji :D A kawał świetny! Pozdrawiam;)
Wcale nie czuję się winna :P
Obłędny! *.*
Prześlij komentarz