Jeśli chodzi o czerwone lakiery to ja jestem człowiek kilku słów: kocham, lubię, nie cierpię. Nicole kocham, bo fajne jest w niej wszystko - nazwa (Really Really Red), kolor (żywa, kobieca czerwień), konsystencja i inne takie rzeczy (wygodny pędzelek, fajnie rzadka konsystencja i świetle żelkowe wykończenie).
To mój pierwszy lakier Nicole by OPI. I póki co jestem bardzo zadowolona :) Jakość jest typowo OPIkowa, zobaczymy jak będzie z trwałością ;)
English please:
I'm a woman of few words. In case of red polishes that words would be: love it, like it, hate it. And this polish I definitely love :) As from the name (Really Really Red), by the color (bright, feminine red) end at the consistency and stuff (nice brush, nice consistency, nice jelly-like finish).
Hot or not? :D
poniedziałek, 23 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
6 komentarze:
Jeszcze jeden taki słocz....
I co mi zrobisz? :D
Ta, zobaczymy jak będzie z trwałością... U Ciebie żadne lakiery nie trwają więcej niż 2 dni - bo je bezlitośnie zmywasz :P
(Przyganiał kocioł, wiem... :D)
Jutro rano mam w planach ogrom prac domowych :Więc zobaczymy jak będzie z trwałością :P
Lili,a mówiłam Ci już, że to właśnie TY zaraziłaś mnie miłością do czerwieni?
Nieeee, pierwsze słyszę :D To mam już drugą duszę na sumieniu :D
Prześlij komentarz